A dzieciątko rosło, i UMACNIAŁO SIĘ w duchu, i było na PUSTYNIACH aż do dnia ukazania się przez Izraelem.
Łk 1, 80
Herod obawiał się Jana, wiedząc, że jest on mężem SPRAWIEDLIWYM i ŚWIĘTYM.
Mk 6, 20
Święty Jan Chrzciciel towarzyszy mi ciągle, od dzieciństwa aż do teraz. Od dziecka zastanawiał mnie napis na podwieszanej ambonie w starym kościele w Załężu:
Vox clamantis in deserto: Parate viam Domini , rectas facite in solitudine semitas Dei nostri.
Głos wołającego na puszczy: Gotujcie drogę Pańską, proste czyńcie na puszczy szcieżki Boga naszego.
Iz 40, 3
Wtedy jeszcze nie wiedziałem zbytnio o kim mowa. Te słowa proroka Izajasza dotyczyły św. Jana Chrzciciela, Poprzednika Pańskiego. Wtedy nie wiedziałem też, że i mi kiedyś przyjdzie być GŁOSEM na PUSTYNI, a konkretniej na Kazachskim Stepie.
Ten sam św. Jan Chrzciciel nie opuszcza mnie ciągle:
- zostałem posłany na misje 24 czerwca – dzień Narodzin świętego
- na misje wylatuje 29 sierpnia – dzień Męczeństwa świętego
Tym samym wiem, że TEN wielki święty prowadzi moją misję. Wiem, że to misja nie tylko dla Kościoła Kazachstanu, ale także i dla mnie, abym, tak jak ON, wzrastał i umacniał się na stepie (por. Łk 1, 80) i w ten sposób był człowiekiem sprawiedliwym i świętym (por. Mk 6, 20).
I najważniejszy rys kapłańskiej misji: BYĆ GŁOSEM, którego nie widać, nie przesłania Boga, ale jest Jego narzędziem.
błogosławieństwa Bożego na ten czas “bycia GŁOSEM”